Dziś wpis ściśle prywatny. Życie ułożyło się tak, że towarzyszę co kolejnym ludziom przy niesamowitej, ciepłej, wzruszającej chwili – ich sakramencie małżeństwa. Przed moim obiektywem ślubują sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńska i wzajemne wsparcie przez całe przyszłe życie. Szczęśliwi, podekscytowani, w ich wielki dzień.
Nasz ślub był już 5 lat temu. A dzień swojego ślubu wspominam jakby był wczoraj. To był faktycznie( jak pompatycznie by to nie brzmiało) jeden z najlepszych dni mojego życia. Czułem się świetnie, idąc do ołtarza ze swoją kochaną wtedy jeszcze narzeczoną, otoczony całym tłumem serdecznych znajomych. Zazwyczaj jestem typem człowieka, który stoi raczej na uboczu, a jednak świetnie się odnalazłem w centrum wydarzeń wesela, ciesząc się razem ze znajomymi z tego małego święta. Ale dość o tym. Prawda jest taka, że nie byłbym tym człowiekiem, którym jestem, gdyby właśnie nie moja wspaniała żona, która wspiera mnie w tym co robię. Z którą się świetnie rozumiemy i pomimo wielu różnic zawsze porozumiewamy się i zgadzamy na najważniejszych gruntach. Dzięki przychylności opatrzności naszemu życiu towarzyszy mały wspaniały szkrab dodający sensu i światła naszemu małżeństwu. Naprawdę, nic nie powoduje większej radości w moim sercu niż widok rozradowanego Michałka. To najlepszy antydepresant na świecie :).
Również i w tym miejscu chciałbym serdecznie podziękować mojej kochanej żonie za wsparcie, za to że jest przy mnie, za to że wytrzymała z takim wariatem te 5 lat małżeństwa i 11 związku 🙂 .
Pierwszy prywatny wpis od ładnych kilku lat na tym blogu, ale oczywiście nie może się obyć bez zdjęć :). Przedstawiam kilka klatek z różnego okresu dojrzewania Michałka, oczywiście w wielu miejscach występuje moja najdroższa małżonka. Muszę się do czegoś przyznać, prawda jest taka, że „szewc w dziurawych butach chodzi”, aparat wyciągam dość rzadko do zdjęć własnej rodziny, często kilka tygodni w ogóle go nie używam do zdjęć prywatnych. A potem nawet jak je zrobię, to niestety często czekają miesiące na obrobienie. Często sobie mówię, że w końcu to usystematyzuję, a wychodzi jak zawsze :). Nic to, myślę że każdy kto lubi fotografię dziecięcą uśmiechnie się do tych zdjęć. Znajdują się tam także klatki reporterskie, więc nie spodziewajcie się wygładzonych fryzur i wyjściowych ciuchów ;).
Dzień dziecka zbliża się nieubłaganie, bo jeszcze troszkę ponad 2 tygodnie, więc i wpis dziecięcy jak najbardziej na miejscu. Gdyby ktoś był w związku z tym chętny na sesję dziecięcą/rodzinną, to zapraszam serdecznie do kontaktu. A teraz już nie zanudzam dłużej i przedstawiam zdjęcia:
No dobrze, na koniec wstawię jeszcze jakiś portrecik żonki 🙂 .
Odpowiedź